Prace artystyczne

Prace językowe

Prezentacje multimedialne


 




Prace artystyczne


ZAJĘCIA ARTYSTYCZNE

KONKURS FOTOGRAFICZNY "ŚWIATŁO, KOLOR, DŹWIĘK"

WYSTAWA FOTOGRAFII NT. PIĘKNO WIELKOPOLSKI

GRAFIKA KOMPUTEROWA, Akademia Kultury  i Sztuki, wrzesień - grudzień 2013

{sfx url='https://plus.google.com/u/0/b/111829012202749903572/photos/111829012202749903572/albums/5938649223555780049'}

 

NIESPODZIEWANIE ODKRYTY TALENT MATEUSZA

Bywa, że ktoś odkrywa swoje talenty dość późno. Wtedy radość i zdumienie są wielkie! To właśnie zdarzyło się Mateuszowi, który dopiero pod koniec pierwszej klasy liceum odkrył swój talent malarski i pasję. Prezentujemy trzy jego prace wykonane w ołówku.







Prace językowe

W szkole zdobywamy nie tylko wiedzę, lecz także różne umiejętności. Między innymi umiejętność dzielenia się swoim doświadczeniem, sztukę przemawiania i wygłaszania kazań, sztukę przekonywania i przewidywania.
Oto kilka przykładów:

AMADEUSZ

Obraz rzeczywistości PRL-u na podstawie twórczości literackiej i filmu

STRACONE POKOLENIE JPII?

REFLEKSJA NAD ZNACZENIEM SŁÓW PAPIEŻA "SZUKAŁEM WAS..."

LISTY W GWARZE WIELKOPOLSKIEJ

RECENZJA WIGILII POLSKICH

JESTEŚ CZŁOWIEKIEM ŚREDNIOWIECZA...

MOJA KRÓTKA REFLEKSJA O OBCHODACH "PIĘCIU LAT Z EUROPĄ"

O STANIE WSPÓŁCZESNEJ POLSZCZYZNY

INSPIRACJE BIBLIJNE I MITOLOGICZNE

LIST DO PANA BOGA

Romeo i Julia, czyli jak zabity Paris ożył by sięgnąć po mikrofon

Duc in altum!

Przybywam z dalekiego kraju

Lenistwo = bumelanctwo

Prawo do leniuchowania!?

Gdzie skarb nasz, tam i serce nasze!

Dlaczego warto uczyć się matematyki?






Duc in altum!

Gdy 16 października 1978 r. świat zamarł, dowiadując się, że na Stolicy Piotrowej zasiadł kardynał "z dalekiego kraju", mnie nie było jeszcze na świecie. Jak mówią świadkowie, "pewnym i zamaszystym krokiem" wyszedł wtenczas na balkon papieski. Wtedy po raz pierwszy świat ujrzał Jana Pawła II i od tej pamiętnej chwili ludzie nie wyobrażali sobie życia bez tego "UŚMIECHNIĘTEGO OJCA NARODÓW".

Jego pontyfikat był "pontyfikatem łamanych pozytywnie zasad". Oczywiście mam tu na myśli to, że papież opuścił mury Watykanu, zszedł z lektyki i wyszedł do sióstr i braci, którzy Go potrzebowali. Ze swym orędziem pokoju poszedł tam, gdzie inni bali się lub wstydzili się wejść, przygarniał do serca tych, od których ludzie z niesmakiem odwracali wzrok. Swoją postawą uczył przebaczać i kochać. Począł na oczach świata w pełni wypełniać polecenie Chrystusa: "Paś owce Moje, paś baranki Moje!". I niczym Dobry Pasterz, który zna swoje owce, wyciągał je z przepaści zniewolenia i bólu, w którą wpadły.

Kiedy 13 maja 1981 r. na Placu św. Piotra padły strzały - "śmiercionośne pocałunki Judasza XX w." - świat wstrzymał oddech... Przeżył. Pasterza zraniła jedna z Jego owiec. "Totus Tuus" -jeszcze głośniej wołał po zamachu syn polskiej ziemi. "Życie zawdzięczam Matce mojego Pana". Nikt nie miał wątpliwości, że to był cud... Jan Paweł II po rekonwalescencji poszedł odwiedzić owcę, która odłączyła się od stada - Alego Agcę. Papież powiedział wtedy: " Modlę się za mojego brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem"

Po tym tragicznym wydarzeniu z nową siłą wyszedł ku narodom, ku swej owczarni. Dawał nam moc, która spadała na nas z Jego homilii jak deszcz nadziei na lepsze jutro. Kto jak nie On odmienił bieg historii, losy i oblicze tego świata oraz miliony ludzkich serc? To On, Pielgrzym Pokoju, delikatnie, ale i stanowczo, "odsłonił" żelazną kurtynę, drżącą dłonią zburzył berliński mur cierpienia.

A nas, młodych kochał najbardziej. Z nami tańczył, modlił się i żartował, ale i nam surowo przypominał, że "musimy od siebie wymagać, choćby inni od nas nie wymagali". On obudził w nas siłę, o której sami nie mieliśmy pojęcia. Nie przekreślił nas, nie spisał nas na straty, ale mówił, że jesteśmy nadzieją i przyszłością Kościoła. Nie tylko mówił nam, co mamy robić, a czego się wystrzegać. Dał nam przykład - sam stał się przykładem! Podczas czuwania lednickiego w 2001 r., gdy wciąż jeszcze radowaliśmy się owocami Wielkiego Jubileuszu III Tysiąclecia, w przesłaniu do nas wołał: "Duc in altum! - Wypłyń na głębię!". Ale sam też wypłynął, wypłynął już w roku 1978.

Jego życie nie było łatwe i lekkie. Ale siły na pokonywanie trudności znajdował zawsze w ramionach Matki swojego Mistrza. Dał nam wzór całkowitego oddania Bogu i zawierzenia Matce Najświętszej, wzór prawdziwego patrioty, który bardzo miłował Ojczyznę, do której - jak sam mówił - często wracał myślami. W swojej, naszej Ojczyźnie - Polsce, wołał o poszanowanie godności każdej osoby ludzkiej, wołał o ludzi sumienia; przypominał, że Bóg jest Miłością, a w 2002 r. przybył do nas po raz ostatni, przybył z orędziem o Bogu bogatym w miłosierdzie. Mówił wtedy: " Ojczyzno moja kochana, Polsko, Bóg Cię wywyższa i wyszczególnia, ale umiej być wdzięczna!"

W ostatnim okresie przyszedł czas cierpienia - grypa i nasilająca się choroba Parkinsona. Gdy 1 kwietnia 2005 r. świat obiegła smutna wiadomość o pogorszeniu się stanu zdrowia Ojca świętego, mieliśmy nadzieję, że i tym razem Bóg zachowa Go przy życiu. świat pogrążył się w gorliwej modlitwie. Niestety, 2 kwietnia Jan Paweł II o godz. 21.37 odszedł do domu Ojca. Tego wieczora byłam w kościele, nie wiedziałam, że nasz papież stawia już swoje pierwsze kroki w niebie. Pamiętam, że ok. owej godziny 21.37 zakończyłam modlitwę różańcową słowami: "Bądź wola Twoja..."

To były największe rekolekcje, jakie w ostatnim tygodniu swego życia dał światu Ojciec święty. Umierał na oczach swej owczarni w ogromnym bólu i cierpieniu, ale z godnością. Swoją posługą nauczył nas żyć, swoją śmiercią umierać! Ten święty Ojciec Narodów zostawił nam ogromne dziedzictwo; trudną, ale ważną misję. Teraz wśród wszystkich spekulacji na ten temat mówi się, że dużo zależy od ludzi. Ale myślę, że nie... To zależy tylko od Ciebie... i ode mnie! Nie czekaj, aż nawróci się świat - zacznij od siebie!

Jan Paweł Wielki dziś jeszcze głośniej i mocniej woła: "Duc in altum!" Tak, Ojcze wypłynę... postaram się zrobić wszystko, co będę mogła, ale Tato wypłyń ze mną, trzymaj mnie za rękę... nie pozwól utonąć... AMEN !

Paulina, kl. II A liceum



Przybywam z dalekiego kraju

16 października 1978 roku kardynał Karol Wojtyła został biskupem Rzymu i przybrał imię Jan Paweł II. Po konklawe wyszedł na balkon, pozdrowił tłum i przemówił po włosku: "Przybywam z dalekiego kraju, dalekiego, lecz zawsze tak bliskiego przez łączność w wierze i tradycji chrześcijańskiej". Tak rozpoczął się jeden z największych pontyfikatów w historii rzymskiego kościoła.

Jan Paweł II był nazywany "Papieżem dialogu", "Papieżem-pielgrzymem", "prymasem Włoch", "władcą minimonarchii", "zwierzchnikiem wszystkich katolików", lecz dla nas cały czas pozostał Polakiem. To On był najsławniejszym obywatelem Polski na świecie. Uwielbiał Go cały świat: od małych dzieci, przez młodzież i dorosłych, po ludzi starszych. Jednak to na młodzieży skupiał się najwięcej, bowiem według Papieża to od młodzieży zależą losy przyszłości.

Może te słowa dziwnie zabrzmią, ale Karol Wojtyła umierał jak prawdziwy chrześcijanin: radośnie, z uśmiechem na twarzy. Cieszył się na spotkanie ze Stwórcą. Była to chyba największa lekcja, którą pokazał światu Jan Paweł Wielki. Jeden z internautów na pewnym forum napisał: "Jan Paweł nie umarł, On urodził się dla Nieba". Uważam, że jest w tych słowach dużo prawdy. Teraz będzie za nas się modlić u tronu samego Boga. Postaram się zachować jego słowa na zawsze w moim sercu i zawsze będę się starała żyć tak, jak On nakazał. Mam nadzieje, że w tym przyrzeczeniu nie jestem samotna.

Na samym początku Papież wypowiedział pamiętne słowa: "Nie lękajcie się!". Nie lękajmy się śmierci, cierpienia oraz zwykłych spraw codziennych, które czasem nas przerastają, bo Bóg jest zawsze z nami. Nie lękajmy się też następcy Jana Pawła II, bowiem to, co zapoczątkował Papież-Polak, trzeba ustrzec przez zapomnieniem, a jego czyny, powinny być kontynuowane, co według mnie kolejny biskup Rzymu powinien uczynić.

Pamiętajmy o tym, by uczcić naszego Rodaka w godny sposób. Zapalmy świeczkę, pomódlmy się za pokój jego duszy, zastanówmy się nad swoim życiem . Może coś by wypadało zmienić?

Marta z klasy I liceum



Lenistwo = bumelanctwo!?

Drodzy Państwo!

Wśród nas, uczciwych ludzi, ludzi ciężko pracujących, grasują podstępni złodzieje. Nie mówcie, że to kłamstwo! Nie zdajecie sobie nawet sprawy, jak powszechna jest kradzież: ma ona miejsce o każdej porze dnia i nocy, we wszystkich środowiskach. Czy możemy być wobec niej obojętni? Czy wolno nam nie reagować? Czy mamy moralne prawo dawać przyzwolenie cichym i dobrze maskującym się bandytom, ograbiającym nas sukcesywnie z całego mienia?

Lenistwo zalicza się do grzechów głównych, a osoby ulegające tej wadzie okradają pracowitych i porządnych obywateli. Jeżeli niesolidny pracownik przez swoje lenistwo spóźni się z wykonaniem pracy dla uczciwego człowieka, z premedytacją zmarnuje jego cenny czas. W ten sposób ociąganie się jednych obniża efektywność drugich.

Ktoś mógłby powiedzieć, że sprawa nie jest tak poważna, że leniuchowanie to odpoczynek, który jest konieczny dla każdego. Regeneracja - tak, ale nie taką metodą! Dosyć już bumelanctwa! Należny wolny czas spędzajcie sobie jak chcecie, ale pracując, trzeba dać z siebie wszystko.

Dziękuję! (oklaski!)

Hubert z klasy II A liceum



Prawo do leniuchowania!?

Dzień dobry Państwu! Witam wszystkich tu zebranych i dziękuję za przybycie. Chciałabym dziś powiedzieć kilka słów na temat dotyczący lenistwa. Zjawisko to jest bardzo powszechne w dzisiejszych czasach, dlatego też myślę, że warto je omówić.

Zabiegany, mający tak wiele spraw do załatwienia, nie znajdujący czasu dla siebie - to obraz współczesnego człowieka. Lecz czy jest on prawdziwy? Ogólnie wiadomo, że nawet człowiek najbardziej zawzięty i ambitny lubi sobie czasem poleniuchować. Jest to naturalne, bo potrzeba nam zarówno obrania sobie konkretnego celu w życiu, do którego będziemy dążyć, jak i odpoczynku. Konieczna jest czasem przerwa w naszej pracy, by móc wszystko przemyśleć, podjąć kolejne decyzje dotyczące naszej przyszłości. Lecz możemy także podczas leniuchowania nie myśleć o niczym konkretnym, odejść na chwilę od szarej rzeczywistości i zapomnieć o stresie codziennego życia. Obie sytuacje są jak najbardziej dozwolone a wręcz zalecane każdemu z nas.

Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy zbyt często korzystamy z naszego prawa do leniuchowania. Kiedy nasze siły już się zregenerowały i teoretycznie powinniśmy być gotowi do podjęcia jakiegoś wysiłku, to jednak potrafimy "snuć" się po domu, jedząc z nudów lub po prostu nic nie robiąc. Człowiek w takiej sytuacji wie, że mógłby zrobić coś pożytecznego i przez to wpłynąć pozytywnie na swoją przyszłość, ale stwierdza, że nie chce mu się. Może miałby nawet ochotę dostawać dobre stopnie w szkole czy awansować w pracy, ale uważa, że nie jest w stanie podjąć takiego wysiłku. Bezsensownie się przed sobą usprawiedliwia. Dlatego też w szkole często nauczyciele powtarzają: "Jesteś zdolny, ale leniwy". Wiedzą bowiem dobrze, jakie są predyspozycje ucznia, na co go stać. Lecz nie widzą w nim tej zawziętości i chęci do nauki.

Niestety dzisiaj bardzo często ludzie nadużywają swojego prawa do leniuchowania. Dlatego może warto by się zastanowić i zadać sobie dwa podstawowe pytania: Jaki ja jestem? Czy zawsze potrafię zabrać się do uczciwej pracy po odpoczynku?

Anna Peplinska, kl. II A liceum



Gdzie skarb nasz, tam i serce nasze!

Najdrożsi w Chrystusie Panu Siostry i Bracia !


"Pewnego dnia pewien młodzieniec spytał swojego nauczyciela:
- Rabbi, co sądzisz na temat pieniędzy?
- Wyjrzyj przez okno -rzekł mistrz- i powiedz mi, co widzisz.
- Widzę kobietę z dzieckiem, wóz ciągnięty przez parę koni
i wieśniaka idącego na targ.
- Dobrze. A teraz popatrz w lustro. Co widzisz?
- Co chcesz, żebym widział, Rabbi? Siebie samego, to oczywiste.
- A teraz zastanów się: szyba jest zrobiona ze szkła
i lustro także jest zrobione ze szkła.
Wystarczy cieniutka warstwa srebra na szkle
i człowiek dostrzega jedynie samego siebie."

 

(Bruno Ferrero)

 

Może niejeden z was, moi drodzy Parafianie, pomyślał teraz: "a ci księża to by tylko o pieniądzach rozmawiali!" Nie, nie tylko. Ale moi drodzy nie możemy milczeć w tej sprawie, która jest patologią nie tylko dotyczącą polityków. Mam na myśli korupcję. Teraz pewnie powiedzą: "do polityki się Kościół miesza!" Nie, nie do polityki. Z korupcją możemy spotkać się wszędzie: w szpitalach, urzędach, szkołach, a nawet w Kościele... Kiedy człowiek stawia swój własny interes wyżej od interesu społecznego, nie dzieje się dobrze... Idziemy np. do urzędu, chcemy załatwić jakąś sprawę. Wtedy pada stwierdzenie: "No, to będzie z tym problem... Chyba, że za drobną opłatą zobaczę, co da się zrobić..." Czy nie przypomina to Wam, Siostry i Bracia, sceny biblijnej i słów: "Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam?" Czyż to nie była korupcja? Tyle warta była Miłość? 30 srebrników? Judasz zgrzeszył, wydawszy krew niewinną. Wystarczyła ta sakiewka pieniędzy, by wydać Mistrza, by wydać Boga...

I zapytacie, jaki to ma związek? Bo my, moi drodzy, też chcemy dziś wszystko załatwiać i kupować za pieniądze. Bo tak łatwiej, bo nie trzeba się męczyć... Już Prymas Tysiąclecia mówił: "Łatwizna życiowa jest największym wrogiem współczesnej Polski." Polski Jemu i nam współczesnej. W polityce afera goni aferę, a my zwykli ludzie gonimy za pieniądzem... a Chrystus woła: "Nie możecie służyć Bogu i mamonie!" Nie lubimy tego zdania... Ale jedynie wtedy, kiedy cezarowi oddamy to, co cesarskie, a Bogu to, co należy do Boga, czyli nas samych, odnowi się w nas Prawda, która wyzwala.

Jezus mówi: "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do Królestwa Niebieskiego." Czy to oznacza, że jeśli mam pieniądze, to zamykają się dla mnie Bramy Nieba? Nie! Nie pozwólmy, by okna naszych serc stały się lustrem, w którym widzimy tylko samych siebie. Musimy dostrzegać innych i ich potrzeby.

W kazaniu na górze Chrystus mówi: "Temu, kto chce wziąć twoją szatę, oddaj i płaszcz. Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie."

Cóż z tego, Siostry i Bracia, że zgromadzimy sobie skarby na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą, złodzieje włamują się i kradną? Gromadźmy sobie raczej skarby w Niebie, bo gdzie skarb nasz, tam i serce nasze.
Amen.

Paulina z klasy II A liceum



Dlaczego warto uczyć się matematyki?

Hmmm...

W sumie z własnej woli w życiu nie napisałabym artykułu na taki temat. W ogóle bym nie zaczynała. Ja osobiście uważam, że zniżanie się do poziomu zachęcania kogokolwiek do uczenia się (i lubienia) matematyki jest po prostu nie na miejscu. Poza tym z doświadczenia wiem, że jeśli kogoś jakiś przedmiot nie interesuje, żadna siła nie zmusi go do okazania choćby cienia zaciekawienia. Więc po co w ogóle próbować?

A jednak - nie uczyniwszy tego, przejechałabym się po własnej ambicji. Matematyka jest po prostu piękna. Całki, różniczki, rachunek prawdopodobieństwa... To mój świat. "A więc to ma być świat? I pytasz jeszcze, czemu serca tętno słabnie pod lęku dziwnego naporem? Czemu ból jakiś z siłą niepojętą hamuje w tobie wszelki życia poryw?" Doktorze Fauście, nie życzę sobie więcej takich komentarzy, tak? To mój świat i bardzo mi w nim dobrze, pod warunkiem, że na lekcji rozszerzonej nie toczy się nade mną dyskusja pomiędzy ławką za mną a tablicą: "Ile jest dwa plus dwa?" "Cztery". "A dlaczego?" - taaak, spuśćmy zasłonę miłosierdzia na koniec tej sceny...

W sumie przyzwyczaiłam się już w gimnazjum, że patrzy się na mnie jak na kosmitkę, bo "mam odjazd, jak tylko widzę cyferki". Jednak nie spotkałam się jeszcze z tym, by w podobny sposób mówiono o moich koleżankach i kolegach lubiących inne przedmioty, takie jak biologia czy historia.

Ale wiecie co? Przed matematyką nie uciekniecie (ot, na każdej chemii pan Krawczyk przypomni wam, kto jest królową nauk). I jest jeszcze jeden przedmiot, jeden z moich ulubionych, a mianowicie - filozofia. Nie żebym chciała kogoś straszyć, ale młodzi gimnazjaliści - czeka was on już w trzeciej klasie! A tam, gdy zaczniecie zajęcia, gdy przebrniecie przez filozofów przyrody (wśród których na pewno waszej uwadze nie umknie niejaki Pitagoras, uważający, że świat zbudowany jest z liczb - tak, dobrze myślicie, to ten od twierdzenia Pitagorasa), i gdy poprzez sofistów dojdziecie do Platona, pani Piwowarczyk na pewno wam od niechcenia powie, że nad drzwiami jego szkoły znajdował się napis: "Nikt, kto nie zna matematyki, niech tu nie wchodzi". Ale to nie wszystko. Mój ulubiony dział informatyki, algorytmika, to prawie sama matematyka!

Powiem jeszcze, że co jak co, ale ten przedmiot, matematyka, jest prosty i logiczny - tu jedno wynika z drugiego. Zwracam się do tych, których uczy pani Krych - i niech to zostanie między nami - przy takim sposobie tłumaczenia naprawdę sztuką jest czegoś nie zrozumieć. A wystarczy tak niewiele - tylko chęć! Bo przy nastawieniu w stylu "e tam, nie uważam, bo i tak niczego nie zrozumiem" to rzeczywiście, siedzenie na tej lekcji jest bezsensowne. Godzina wyjęta z życiorysu. To w ciągu roku szkolnego daje prawie tydzień. A nie jest ci czasem miło, gdy siedzisz na lekcji świadomy tego, że wiesz, o czym mówi nauczyciel, i że to rozumiesz? I nie jest to w stylu Gombrowicza, że "Słowacki wielkim poetą był" i nic z tego nie wynika - wręcz przeciwnie. Ja, jeśli chodzi o matematykę, do takiego wniosku doszłam już dawno. Jednakże, mój przyjacielu, nie zapomnij o jednym: matematyka jest piękna.

Monika z klasy I liceum




Prace multimedialne


Praca Anny z kl.II B LO wykonana
na zajeciach Technologii Informacyjnej

 

Kamienie milowe w rozwoju TI







 

 

Synergia logo 3

Kalendarium

1 2021
 

PROMOCJA 2
 

banerzdalnaUE pion


 

SZKOLNY QUIZ

Copyright © Filip Niedziela

Nasi partnerzy

 

 

© Strony internetowe w Joomla - Poznań :: SOLmedia.pl 2013