Wielkimi krokami zbliża się tak bardzo oczekiwana przez wierzących na całym świecie beatyfikacja papieża Polaka, Karola Wojtyły - Ojca Świętego Jana Pawła II. Oczami wyobraźni widzę relacje telewizyjne pokazujące tłumy zgromadzone na placu św. Piotra, transparenty, dobrze znane hasła "Santo subito" czy "Pokolenie JPII". Nad tym drugim, jako jego potencjalny przedstawiciel, chciałbym się głębiej zastanowić i zadać sobie podstawowe pytanie: czy to pokolenie w rzeczywistości istnieje? A jeśli tak, to jakie ono jest i czy jego obraz w środkach masowego przekazu, a przez to w opinii znacznej części polskiego społeczeństwa, nie jest zafałszowany.
Miałem okazję przeżyć dwa "bliskie" spotkania z polskim papieżem. 3 czerwca 1997 roku stałem z rodzicami na jednej z grunwaldzkich ulic w oczekiwaniu na ułamek sekundy, w którym zobaczę papamobile z Ojcem Świętym. Drugie spotkanie, wbrew pozorom znacznie bliższe, to dni 1 i 2 kwietnia 2005 roku, gdy, tak jak cały świat, oglądałem w telewizji dramatyczne relacje dziennikarzy z Watykanu. Śmierć Jana Pawła II wyzwoliła w ludziach wielkie emocje, od rozpaczy po smutek i refleksję nad istotą życia. Uważam, że każdego Polaka osobiście dotknęło odejście Papieża. Po jego śmierci zauważono, że dla wielu osób, ba, dla całego pokolenia Polaków Jan Paweł II był jedynym Ojcem Świętym, jakiego znali, synonimem Kościoła i wiary katolickiej, jej wyznacznikiem w ich życiu. W krótkim czasie media ochrzciły tę grupę jako "Pokolenie JPII". Nazwa ta była jeszcze wielokrotnie dopasowywana do różnych grup, niektóre media wręcz próbowały ją rozciągnąć na cały naród polski, bez względu na wiek ("wszyscy należymy do Pokolenia JPII"). Dziś jest to ostatecznie symbol młodych, w których papież widział nadzieję dla powoli ateizującego się społeczeństwa, także i naszego kraju. W młodych media i opinia publiczna widziały pewnego rodzaju możliwość realizacji nauk Papieża i odrodzenia wiary w człowieku współczesnym.
Iluzja sprzedawana nam przez telewizję dość szybko prysła jak bańka mydlana, ukazując gorzką prawdę. Według wyników badań i sondaży społecznych Jan Paweł II jest wymieniany jako jeden z głównych autorytetów młodych ludzi. Pytani jednak o treść nauki czy też dzieła Papieża Polaka nie są w stanie podać nawet tytułu choć jednej encykliki czy książki, a ich wiedza o życiu Papieża zatrzymuje się na poziomie słynnych "kremówek". Potwierdza się tym samym dość powszechny współcześnie pogląd, mówiący o kryzysie autorytetów wśród młodych ludzi w ostatnich latach. "Ta dzisiejsza młodzież" wierzy głównie w samą siebie i zajęta jest własnymi, raczej przyziemnymi, sprawami. Nie bez powodu amerykańscy socjolodzy mówią o pokoleniu urodzonym po roku 1982 jako "najbardziej narcystycznym w historii świata". Wśród nastolatków dominują konformiści dopasowujący się do każdego środowiska i modelu zachowania. W większości są to ludzie żyjący z dnia na dzień, korzystający z dóbr galerii centrów handlowych, wieczornych zabaw w dyskotece, bez głębszych zainteresowań, pasji i jakichkolwiek przemyśleń. W takim środowisku wiara jest "passe", a osoba wierząca jest wyśmiewana i pozbawiona zrozumienia. Większość ludzi w moim wieku jest, niestety, "wierząca-niepraktykująca" lub deklaruje ateizm. Autentycznie wierzący często czują się zmuszeni są do ukrywania swoich poglądów z powodu strachu przed odrzuceniem przez grupę rówieśniczą jako "dziwadła" i "katole".
Przyczyn tego zjawiska należy szukać po części także w oddziaływaniu mediów. Dzięki przesadnie nagłaśnianym sprawom kontrowersyjnych wypowiedzi i poglądów niektórych dobrze znanych duchownych wiara katolicka automatycznie kojarzy się młodzieży z każdym konkretnym negatywnym przypadkiem nadużyć. Młodzi chyba nie są w stanie pojąć, że w przypadku duchownych, tak jak w każdej grupie zawodowej, jest pewien margines ludzi niespełniających stawianych przed nimi wymagań, którzy są głośni i z tego względu są postrzegani jako symbole Kościoła. Jest to powodem systematycznego psucia opinii o instytucjach chrześcijańskich i odwrotu zarówno od nich, jak i samej wiary.
Optymistycznym sygnałem są natomiast takie spotkania młodych ludzi jak znane i popularne spotkania doroczne na Lednicy czy lokalne, parafialne ruchy oazowe. Miałem okazję uczestniczyć w spotkaniach lednickich w zeszłym roku po raz pierwszy w moim życiu. Pozytywnie zaskoczyła mnie przyjazna i serdeczna atmosfera panująca na Polach Lednickich, odmienna od tej znanej mi z innych masowych imprez, na których zwykle czułem się nieswojo. Myślę, że młodzież zachowywała się tam tak, jakby sobie życzył Jan Paweł II - przyjaźnie wobec siebie, z szacunkiem, tolerancją.
Reasumując, stwierdzić mogę, że pokolenie JPII jeszcze istnieje, nie tylko w naszej świadomości, ale i w świecie rzeczywistym. Daje to mnie i moim rówieśnikom nadzieję na godne życie, niepozbawione istotnych wartości.
Juliusz Dworacki - maturzysta
|