|
PrometeuszKazimierz Przerwa-Tetmajer
Prometeuszu Ogniu ty, co tam w ziemi wnętrznościach, głęboko Wrzesz, huczysz i potrząsasz kamienną opoką Ty potęgo straszliwa, wstań! rwij ziemi łono, Z rozdartych jej wnętrznośći ruń lawą czerwoną, Tocz odmęty płomienne na skorupę ziemną, I wszystko, wszystko, wszystko niech ginie wraz ze mną!
oto do przykutego do tej twardej skały, Tam z dołu, tam zdaleka, płyną ludzkie jęki, Ryczące, jak wezbranych oceanów wały! Biada! Biada!... Gdzież niema nieszczęscia i męki? kędyż niedostapiło zło? Z jakiejże strony Nie wydziera sie w niebo głos bólu szalony?
Biada! Biada!... Otom ja, w gryzącym łańcuchu, Ja, głodny i spragniony, bez woli, bez ruchu, Z poszarpanym przez sępa bokiem i wątrobą, Trawiony najstraszniejszą ze wszystkich chorobą: rozpaczną beznadzieją - ja, co mym widokiem Gwiazdy straszne na niebie świecące wysokiem, Ja, nedzarz, od którego nawet huragany Uciekają, na Kaukaz kiedy się zapędzą;
Ja, wszystkim okropnościom na pastwe wydany; Ja, jak słońce światłością, otoczony nedzą: Otom cierpień ludzkich wcielonym obrazem... Biada! Biada!... O matko-rodzicielko, ziemio, Wzbudź te ognie, te żary, co w twym wnętrzu drzemią, Niech runą - i uczynią cię wodą i głazem!...
Jak tygrys, co ukryty w nadwodnej komyszy, Czyhając na gazele, krwią i mordem dyszy: Tak nieszczęscie na ludzi czyha niestrudzenie Wiecznie, wszędzie - przemocne tak chce Przeznaczenie.
Dziś, gdy wiem, co jest cała straszna niemoc woli, Gdy każdy atom ciała i ducha mie boli, od wieków na tej skale cierpiacy samotnie Współczuję dziś z człowiekiem o! lepiej stokrotnie, Niżem współczuł, gdym ogień z nieba dlań wykradał I gdybym dziś wszechmocą Przeznaczenia władał, Ze wszystkich szczęść najwyższe rzuciłbym ludzkości, Nicestwiąc ją i grzebiąc na wieki w nicosci!
|
|