REKOLEKCJE MATURZYSTÓW - MORASKO 2012POWRÓT |
|||||||||||
Dnia 29.02.2012 wszyscy dotarliśmy do Domu Rekolekcyjnego na trzydniowe rekolekcje. Pierwszy dzień upłynął zaskakująco szybko. Po rozpakowaniu wszyscy spotkaliśmy się w stołówce na kawę i ciasto. Następnie nasza uwaga skupiła się w kaplicy. Wśród śpiewów każdy miał chwilę na intymną rozmowę z Bogiem. Atmosfera była niesamowita. Jednoczyła wszystkich. Bez wyjątków. Hasło tych rekolekcji brzmiało: Bóg wczoraj, dziś i na wieki. Ojciec przeprowadził pierwszego dnia konferencję, podczas której namawiał do pogodzenia się z przeszłością. Praca w grupach pozwoliła nam wypowiedzieć wszystko to, co czuliśmy. Był to dla nas przełom. Po mszy św. oraz kolacji zasiedliśmy do oglądania zdjęć studniówkowych. Krzysiu zrobił pyszną pizzę. Wśród licznych śmiechów wyłaniała się coraz silniejsza więź między nami. Dzień uwieńczyła gra w psychologa oraz w mafię. Poznawaliśmy się z zupełnie innej strony. Nie szkolnej. Drugi dzień był dniem poświęconym Bogu. Mieliśmy zakaz rozmawiania na tematy inne niż wiara. Motto dnia brzmiało: - "Siedź w budzie". Myśleliśmy o tym, co tu i teraz. Dużo czasu spędziliśmy tego dnia w kaplicy, śpiewając ku czci Pana. W czasie tzw. "wolnym"- piszę w cudzysłowie, ponieważ nikt z nas nie odczuł, że takowy czas istniał. Nie był nam potrzebny. Chodziliśmy po ogrodzie, rozmawialiśmy o naszych wątpliwościach. Trudno to wyrazić słowami, ale stawaliśmy się sobie bliżsi z każdą minutą. Na mszy obmywaliśmy sobie stopy. Wszyscy. Wieczorem było błogosławieństwo oraz adoracja. Był to czas, w którym mogliśmy sobie przebaczyć wszystkie krzywdy i szczerze porozmawiać z każdym z osobna. Wspaniałe uczucie. Adoracja trwała do późna w nocy. Poprosiliśmy ojca, by odprawił mszę, ale był za bardzo zmęczony. Ostatni dzień był smutny. Nie chcieliśmy wyjeżdżać, zostawiać siebie. Przeżyliśmy wspólnie drogę krzyżową i mszę św. Nadszedł czas na osobiste przemyślenia, którymi dzieliliśmy się przy wspólnym stole. Ostatni raz zagraliśmy w mafię. Czas ten dużo nam dał. Poczuliśmy bliżej Boga, zżyliśmy się z Nim i ze sobą. Coś bardzo fajnego dało się u nas zaobserwować. Klasa była podzielona na dwie grupy, które powinny sprzątać po posiłkach. Jednak nigdy tak nie było. Sprzątaliśmy wszyscy razem, niezależnie od tego, kto miał dyżur. Rekolekcje nie były tylko rekolekcjami. Nie dla nas. Edyta Kondej |
|||||||||||