Międzynarodowy Rok Astronomii - 2009
Rok 2009 został ogłoszony przez Organizację Narodów Zjednoczonych Międzynarodowym Rokiem Astronomii. Propozycję taką zgłosiły Włochy, a inicjatorem tego przedsięwzięcia jest Międzynarodowa Unia Astronomiczna. Celem roku astronomii jest zwiększenie zainteresowania społeczeństw astronomią oraz nauką w ogóle, wskazanie korzyści jakie ludzkość odnosi z ich rozwoju, przekazanie najnowszych wyników badań, a także rozwój pokojowych metod współpracy między narodami.
Dlaczego akurat rok 2009? Bowiem dla astronomii jest to rok szczególny. W tymże roku mija 400 lat od momentu skonstruowania i skierowania na niebo pierwszej lunety. Dokonał tego włoski uczony, fizyk, matematyk, astronom - Galileo Galilei zwany Galileuszem.
Galileusz - lutnista, mnich, astronom?
Galileusz urodził się w Pizie 15 lutego 1564 roku - na trzy dni przed śmiercią w Rzymie dziewięćdziesięcioletniego Michała Anioła. Gdy Galileusz miał dziesięć lat cała rodzina przeniosła się do Florencji. Ojciec Galileusza - Vincenzo Galilei był muzykiem, utalentowanym lutnistą i śpiewakiem, kompozytorem i nauczycielem. Nic więc dziwnego, że pod okiem ojca młody Galileusz nauczył się grać biegle na lutni i organach. Oprócz muzyki ojciec zapoznawał go z łaciną, greką i autorami klasycznymi. Po roku intensywnej nauki w domu przyszła pora na naukę w szkole. Jedenastoletni Galileusz został oddany pod opiekę znanych z przestrzegania surowej dyscypliny i zasad ascezy mnichów z górskiego opactwa w Vallombrosie, trzydzieści kilometrów od Florencji. Wśród mnichów znaleźli się uczeni, którzy potrafili odkryć i docenić intelekt Galileusza, zachęcić go do studiów matematycznych i przyrodniczych, a także wpoić mu wiedzę o rysunku i literaturze.
Czwartego roku pobytu w klasztorze piętnastoletni Galileusz, pełen pobożności i wiedzy religijnej oświadczył, że pragnie zostać mnichem. Niestety Vincenza przeraziła decyzja syna i pod pretekstem konieczności leczenia infekcji oka zabrał go z klasztoru. W 1581 roku Galileusz wstąpił na uniwersytet w Pizie i zaczął uczęszczać na wykłady z medycyny. Szybko jednak zrozumiał, że medycyna zupełnie go nie pociąga i poświęcił się matematyce. Nie zaniedbywał jednak spraw wiary, chętnie odwiedzał miejskie kościoły, zwłaszcza wspaniałą katedrę na Piazza dei Miracoli. To właśnie katedra stała się miejscem pierwszego odkrycia, jakiego dokonał Galileusz. Obserwując kandelabr wiszący w nawie głównej, poruszany podmuchem wiatru zwrócił uwagę na regularność jego wahań. Eksperymentując następnie z ciężarkami zawieszonymi na rozmaitej długości sznurkach odkrył zależność okresu drgań wahadła od jego długości, podnosząc w ten sposób proste wahadło do rangi doskonałego miernika krótkich odstępów czasu. W ten oto sposób natchnienie zrodzone w otoczeniu religijnym doprowadziło do odkrycia abstrakcyjnej zasady, którą można sprawdzić doświadczalnie i wykorzystać w wynalazku przynoszącym trwałą korzyść ludzkości. W 1589 roku Galileusz objął stanowisko wykładowcy matematyki na uniwersytecie w Pizie.
Z tego okresu pochodzą jego prace dotyczące mechaniki. Do wykazania błędnego przekonania Arystotelesa, że ciała o różnych masach spadają z różnymi szybkościami, Galileusz wykorzystał krzywą wieżę w Pizie. Krętymi schodami wspiął się na 54-metrową wieżę wnosząc kule o rozmaitych ciężarach - ołowiane, miedziane, hebanowe, podobno nawet złote, a także kurze jajka. Doświadczenie wykazało, że szybkość opadania - jak przewidział Galileusz - nie zależy od ciężaru. Jeśli nie byłoby oporu powietrza lub kule opadałyby w próżni, to ich szybkość opadania byłaby dokładnie taka sama. (Wiele lat później astronauta Neil Armstrong miał okazję sprawdzić tę zasadę na Księżycu, kiedy wypuścił z ręki jednocześnie młotek i piórko. Powiedział wtedy uszczęśliwiony: "Widzicie - Galileusz miał rację!") Po trzech latach pracy na uniwersytecie w Pizie Galileusz zmienił uczelnię na szacowny i, po bolońskim, drugi najstarszy włoski uniwersytet - w Padwie. Tam właśnie zasłynął jako twórca termometru oraz urządzenia do wygodnego czerpania wody spod ziemi. Ale przede wszystkim w Padwie zrodziło się jego zainteresowanie nową dziedziną - astronomią. Opowiedział się po stronie rewolucyjnej teorii Kopernika, według której Słońce, nie zaś Ziemia, znajduje się w centrum Wszechświata. W tym czasie przystąpił też do konstruowania swojej lunety. Nie szczędził pieniędzy na części, a zatrudniony przez niego rzemieślnik wydmuchiwał rozmaite szklane kule i wycinał z nich soczewki o różnych kształtach i grubościach, wklęsłe i wypukłe. Metodą prób i błędów Galileusz wypróbowywał różne kombinacje soczewek by wreszcie osiągnąć efekt dziesięciokrotnego przybliżenia.
20 sierpnia 1609 roku zapakował swoją lunetę do eleganckiego futerału i wyruszył z nią do Wenecji, by tam zaprezentować swój wynalazek przed kolegium zebranym w pałacu doży Leonardo Dony. Wokół uczonego zgromadził się senat, arystokraci oraz członkowie gremium dowodzącego wielką wenecką flotą wojenną. Z pałacu doży wszyscy udali się na Wieżę św. Marka, by z najwyższego punktu w Wenecji spojrzeć na odległe obiekty. Lunetę kierowano ku oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów miastom, ku odległym wzgórzom i ku Adriatykowi, by ze zdumieniem obserwować wyraźne sylwetki ludzi, budynki, płynące łodzie i gondole. Najwyższe dowództwo floty weneckiej uświadomiło sobie jak ważny wynalazek ma w ręku. Galileusz został szczodrze wynagrodzony i w aureoli sławy wrócił do Padwy. Pewnej jesiennej nocy wszedł na najwyższe piętro swojego domu i spojrzał na kopuły bazyliki św. Antoniego i na Księżyc w nowiu. Widok sierpa Księżyca ponad kopułami franciszkańskiego kościoła tak bardzo go zachwycił, że przyniósł do okna swój teleskop. Można sobie wyobrazić ten mistyczny moment, kiedy Galileusz skierował wzrok na niebo i poczuł, jak wiara inspiruje naukę i jak obie zespalają się w dokonanie artystyczne.
Tej nocy w Padwie w dziesięciokrotnie powiększającej lunecie pojawiło się nowe, zadziwiające ciało niebieskie. Powierzchnia Księżyca - wbrew oczekiwaniom - wcale nie okazała się gładka ani jednolita, lecz nierówna, chropowata, pełna zagłębień; przypominała Ziemię z jej górami i dolinami. Przez następne miesiące zafascynowany Galileusz obserwował Księżyc. Był wtedy zapewne jedynym człowiekiem na Ziemi, który oglądał wysuszoną, pokrytą pyłem, pozbawioną wody i atmosfery powierzchnię księżycowego globu.
Potem wzrok astronoma powędrował ku innym ciałom niebieskim, by wreszcie o zmroku 7 stycznia 1610 roku zatrzymać się na Jowiszu i czterech dziwnych obiektach okrążających go. Było to kolejne doniosłe odkrycie w dziejach astronomii - ze wszystkich rzeczy, które Galileusz zaobserwował jako pierwszy z ludzi, księżyce Jowisza były najważniejszą i najbardziej wartą rozgłoszenia, potwierdzały bowiem teorię Kopernika.
Ojciec nowożytnej astronomii
Skonstruowanie lunety i obserwacje Galileusza stanowiły przełom w postrzeganiu i rozumieniu Kosmosu. W ciągu 400 lat, które upłynęły od czasów wielkiego włoskiego uczonego, powstało mnóstwo przyrządów astronomicznych. Umożliwiły one dokonanie wielu przełomowych, fundamentalnych odkryć. Dziś nasza wiedza o Wszechświecie jest o wiele bogatsza niż wiedza, jaką dysponował Galileusz. Ale astronomia to nie tylko nauka. Astronomia to również (a może przede wszystkim) doznanie artystyczne, estetyczne. Nie ma chyba wspanialszego widoku niż obraz nocnego, rozgwieżdżonego nieba. To również doznanie etyczne, duchowe - któż z nas patrząc w ogrom Kosmosu nie poczuł dreszczu trwogi, nie poczuł własnej małości, nie poczuł się zaledwie drobiną w nieskończonym Wszechświecie? Ale jednocześnie drobiną jakże wielką, bo przecież myślącą i zadającą pytania.
Hasło Międzynarodowego Roku Astronomii brzmi: "Odkryj swój Wszechświat". Pozostaje mi tylko podpisać się pod tym wezwaniem.
Alina Piwowarczyk
inne artykuły
|